Rozwalone włosy, dres i maskara po wczorajszym byciu królową. Dziś jestem ziemniakiem. Ale to całkiem ok. Bo to ok, czuć się nie ok.

Grudniowy wieczór. Miasto pachnie jeszcze świętami, a ogromne billboardy nie pozwalają zapomnieć, że za chwilę skończy się kolejny rok. Siedzimy w jednej z najprzytulniejszych knajp; jest gwarno, ale przyjaźnie. Nie widziałyśmy się rok, a spotkania w okolicach 360 dnia roku stały się naszą tradycją. Cieszymy się, narzekamy, chwalimy, ale przede wszystkim dochodzimy do jednego wniosku – to całkiem okay czasem odpuścić i powiedzieć, że nie ma się siły. It’s okay.

Minęły już dwa lata, odkąd Madalyn Parker wysłała maila, o którym mówiły media na całym świecie. Pracownica firmy informatycznej napisała wiadomość do całego zespołu, w którym informuje, że bierze dwa dni wolnego, by skupić się na swoim zdrowiu psychicznym i wrócić do pracy w 100% formie. Programistka choruje na depresję i stany lękowe, a gdy tylko czuje się gorzej, po prostu bierze L4. Szef? Podziękował, że Parker szczerze powiedziała co i jak, a w dodatku zwróciła uwagę na to, jak ważne jest zajęcie się swoim zdrowiem psychicznym. Wcale nie chodzi mi o to, żeby naciągać szefa na dzień wolny pod pretekstem dbania o swoje zdrowie – psychiczne czy też nie. Chodzi o przyznanie się do słabości. W erze soszjali nauczyliśmy się udawać zdrowie w takim stopniu, że gdyby kartoteki lekarskie były tak perfekcyjne jak historia życia na Insta, ZUS mógłby spokojnie powoli ogłaszać upadłość. A czasem po prostu warto przyznać się do słabości. Przed szefem też, bo szef to też człowiek, który naprawdę może pomóc.

Wiem, brzmię jak wariatka. Przyznawać się do słabości?! Przecież nie po to codziennie nakładamy na siebie pancerz ochronny, kilo makijażu i idealne ciuchy! I ja to naprawdę rozumiem. Sama ciągle nad tym pracuję. Z różnym skutkiem. Wyobraźcie to sobie. Czwartkowy poranek, po środowym powerze w pracy, nadchodzi kryzys. Minęło zaledwie kilka tygodni, od kiedy moje zdrowie zaczęło się ogarniać. A tu z nosa leci krew, okres zamienia się w zażynanie świniaka, a głowa boli, jakbym balowała trzy poprzednie dni. Mdlejąc płakałam, że Ktoś Tam Do Góry chyba mnie nienawidzi. No ale co dalej?! I wtedy przypomniała mi się Werka, która ciągle powtarzała mi „it’s okay” i milion obrazków na insta, które mówiły, że to naprawdę okej, nie czuć się dobrze.

Chcemy być silne, piękne i niezależne. Za wszelką cenę. Niezależnie od tego, czy właśnie mamy okres i leją się z nas hektolitry krwi, czy może po ciężkim dniu w pracy mamy ochotę rzucić wszystko w cholerę i wyjechać do Tajlandii opiekować się słoniami. Czasem po prostu warto pozwolić sobie na słabszy dzień. Raz jesteśmy królowymi, a raz ziemniaczkami, które potrzebują chwili dla siebie. I nie ma w tym totalnie nic złego. Jest tylko jedna zasada – kiedy widzisz, gdy królowa obok Ciebie ma kryzys, popraw jej koronę. Być może ona za jakiś czas zrobi to samo dla Ciebie.

Sukienka – TONO